piątek, 14 listopada 2014

Tak jest, szefie


      Hermiona Granger była jedną z najlepszych pracownic Dracona Malfoya, który z lekkim zawodem musiał to przyznać. Właśnie próbowała dobudzić swojego narzeczonego, który spóźnił się już do pracy. Zawsze miał problem ze wstawaniem, co było dla obydwojga bardzo uciążliwe. Rudy wreszcie podniósł się  z barłogu,  jęcząc przy tym, że źle się czuje i nie chce nigdzie iść.
- Musisz chodzić do pracy, Ron - dodała z naciskiem na jego imię. - Na którą dziś masz?
- Na siódmą. - odpowiedział grzebiąc w szafie. - Ubierz się już, bo się spóźnisz.
- Ale ja wychodzę dopiero o dziewiątej, ZA GODZINĘ. - powiedziała wychodząc z pięknej, beżowej sypialni z łożem małżeńskim, idealnie pościelonym z jednej strony, porozwalanym z drugiej, stolikiem i wielką szafą.
Usłyszała trzask, i wiedziała, że Ron wciągnął na siebie jakieś spodnie, nałożył koszulę i teleportował się do Biura Aurorów. 
Ubrała się więc i zjadła śniadanie w pięknej, czarno-białej kuchni wyłożonej kafelkami, z kilkoma szafkami, blatami i zlewem;



Samotne śniadania i nieczęste kolacje z Ronem były dla niej codziennością. Zazdrościła Ginny, że Harry zawsze zjadał z nią śniadania, i romantyczne kolacje. Ron, choć miał mniej obowiązków od Harry'ego, wracał później o kilka godzin. Często po dwudziestej pierwszej, co tłumaczyło jego ciągłe spóźnianie się w pracy. Na rozmyślaniach zleciała jej cała godzina, którą odliczała do pójścia do pracy. Wyłączyła światło w kuchni i teleportowała się do swojego miejsca pracy. 


*~*~*

Weszła do biura i rozejrzała się; czyste pomieszczenie ( jak na razie ) , zadbane. Dwa biurka stały przy niebieskiej ścianie od wejścia, w dużym odstępie. Jeszcze nikt na nim nie pracował. Kolejne dwa stały na przeciwko wejścia, wprost na okno. Jakaś kobieta pracowała już przy jednym z nich patrząc przed siebie, czyli na okno. Po prawej również znajdowały się dwa biurka w wielkim odstępie, podeszła do tego od ściany i usiadła uśmiechając się. Na drewnianym biurku stały trzy ramki, fioletowa ze zdjęciem jej i Rona na ślubie państwa Potterów, gdzie całowali się, czarna ze zdjęciem jej i Harry'ego obżerających się pizzą, oraz niebieską, ze zdjęciem Ginny i Harry'ego na ich ślubie. Ta weselna fotografia przypominała jej o szczęśliwych momentach z Ronem, który wkrótce po tym zmienił się nie do poznania. Uśmiechnęła się i zapaliła różową lampeczkę magicznie przymocowaną do jej biurka; otworzyła kluczykiem ukrytym w ramce ze zdjęciem jej i Rona jedną z dwóch szuflad i szafkę. Zaczęła w nich grzebać. Panował tam idealny porządek; w szafce buty na zmianę, torebka, legitymacja, zapasowa różdżka, a całą dolną półkę szafki zajmowały różnokolorowe teczki, w których były dokumenty. Natomiast w szufladzie którą otworzyła, znajdował się mugolski piórnik z jakąś gwiazdą w którym trzymała pióra i długopisy, oraz małe fiolki czarnego atramentu. Obok tego piórnika stał kałamarz, czarny jak węgiel i kilka zwojów pergaminu oraz czystych kartek aż proszących aby je porządnie i starannie zapisać raportem lub czymś innym. Po chwili w gabinecie numer 5 ( taki numer miał pokój w którym pracowała Hermiona ) była cała szóstka pracowników; od lewej ściany od wejścia: Georgin Kolsbery, wysoki młodzieniec kilka lat starszy od Hermiony, o bujnych, blond włosach i czarnych jak smoła oczach, Olaf Gutenberg, starszy Niemiec z miłym wyrazem twarzy, na przeciwko jednego z okien Amanda Weather, była Krukonka o zabójczo pięknej twarzy, Lola Lovegait, osiemnastoletnia była Gryfonka, Hermiona i Rocky Poppwell, trzydziestoletni murzyn, który w Hogwarcie był uczniem Huffelpuffu. Wyczekiwali tylko na przyjście ich szefa i na jego wyjście. W sali panował gwar; Amanda wraz z Lolą i Olafem rozmawiali o nowym konkursie wymyślonym przez Żonglera, który stał się bardzo popularny, Rocky pisał do kogoś liścik, a Hermiona i Georgin stali pomiędzy biurkami Amandy i Loli i rozmawiali o weekendzie. 
- Mi spłynął szybciutko! - jęczał uśmiechając się uwodzicielsko. - A tobie, Hermiono? 
- Mi w miarę. Było dość nudno. Miałeś jakieś szczególne zajęcie? - zapytała dźgając go palcem w umięśniony tors. 
- Może,a ty miałaś? - również dźgnął ją w jej płaski brzuch. 
- Nie. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - W weekendy mój narzeczony chrapie w sypialni albo salonie, Potterowie pojechali do rodziców Ginny, a ja... ach, szkoda mówić, Georgin. - dodała i spojrzała w stronę drzwi stał w nich przeglądając papiery, przystojny blondyn. - Lepiej siadajmy. 
Mężczyzna skiną jej głową i rozeszli się na swoje miejsca. Szmery ucichły i każdy wyczekiwał na swój przydział pracy na cały dzień. 
- Dzień dobry. - rozległ się męski, chłodny głos. - Mam coś do ogłoszenia. - dodał. - Za miesiąc jest wyjazd służbowy na tydzień do Monachium, i muszę was poinformować, że pod moją nieobecność, szefem tego wydziału będziesz ty, Gutenberg. - powiedział uśmiechając się lekko do staruszka. - Granger. - Hermiona z niechęcią odwróciła się do blondyna. - Pojedziesz ze mną. 
- Proszę wziąć kogoś innego, Malfoy. - odpowiedziała. - Za miesiąc wypada 29 października, wtedy mam niestety ważną imprezę, więc nie mogę jechać. Amanda pewno jest chętna, co? 
- Yyy... tak, Hermiono, ja zawsze. - powiedziała z uśmiechem. Od dawna podobał jej się Malfoy, co nie było tajemnicą dla nikogo z gabinetu numer 5. - Jeśli ona nie chce, ja chętnie!
Draco podszedł do Hermiony i uklęk na jedno kolano tak, aby mieć twarz na wysokości jej głowy. 
- Jedziesz ty, Granger i bez dyskusji. - powiedział i dał jej plik kartek. - Masz na to czas do trzeciej. 
- Tak jest, szefie. - powiedziała z naciskiem na pierwsze dwa słowa. - Do trzeciej. 

*~*~*


- Ron, ty musisz przestać balować z tą Monicą! - krzyknął zielonooki, gdy byli sami w biurze. - Nie możesz wywlec się z łóżka i zdradzasz Hermionę! Jeżeli nie przestaniesz, to...
- To co? - przerwał mu rudy podwładny. - Zwolnisz mnie?
- Wydam, zwolnię i potępię. - powiedział sucho. - Krzywdzisz ją, i masz przestać, Weasley! - dodał ostro i wyminął przyjaciela aby pójść do bufetu po szklaneczkę Ognistej i jakiś obiadek. 




----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hejka, jest już rozdział pierwszy! Wiem, że widzicie, więc nie będę... Whatever. Tak więc zapraszam do komentowania!





4 komentarze:

  1. Zaprosiłaś mnie do siebie, a więc jestem :)
    Widzę, że są już po szkole, lubię takie opowiadania.
    Podobają mi się opisy, niby krótki rozdział, ale są opisane różne szczegóły i akcja nie pędzi do przodu :)
    Zabrakło mi trochę odczuć Hermiony przy tym, jak Draco powiedział, że to ona jedzie z nim.
    Ron tak nieładnie zdradzać Hermionę! A w sumie rób co chcesz, ona do Malfoy'a pójdzie :D Harry bardzo mi się tu podoba, zawsze dobrze myślący. Takiego go lubię! Stara się przemówić do rozsądku, Weasley'owi.
    Nie widzę opcji obserwowania, więc jak będzie kolejny rozdział, powiadom mnie o nim, wpadnę :)

    Pozdrawiam, Luthien.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Ron niech nie zdradza Hermiony! Strasznie kojarzy mi się to z takim typowym dramione. Wybacz mi. Krótkie!:( Mam niedosyt, czekam na więcej!
    Mało emocji coś ze strony Hermiony:( Ale proszę, niech chociaż raz Ron nie będzie ten zły!
    journal-of-draco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Właśnie wpadła mną Twoje opowiadanie i przeczytałam powyższy rozdział. I naprawdę zapowiada sie ciekawie. Malfoy i Hermiona razem w Monachium? Co z tego wyniknie? :) tylko dlaczego Ron zdradza naszą Granger??! Nawet nie wie co traci!!!
    Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę ogromnej weny!


    PS aha powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach proszę!!! I zapraszam Cię na mojego bloga!!!

    ciekawy-przypadek-hermiony-granger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. UWAGA! POGUBIŁAM HASŁA DO BLOGA ( CAŁA JA ) WIĘC ZAPRASZAM TERAZ NA DRAMIONE-TE-AMO.BLOGSPOT.COM ! JEST TAM JUŻ WSZYSTKO PRZENIESIONE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń